poniedziałek, 12 stycznia 2015

I znowu poniedziałek


Poniedziałek wyrywa nas z weekendowego szczęścia i od nowa wkłada w kierat typowych obowiązków. Poniedziałek przypomina nam o całym tygodniu, o tym co nas czeka. Jest to dzień tygodnia, który rządzi się własnymi prawami. Jak w każdy poniedziałek wstaję rano i marudzę. Jest to dzień tygodnia w którym nie jestem w stanie zrobić za wiele czego dowodzi to co zrobiłam dzisiaj.  Dzień zaczął się niezbyt wcześnie i bardzo szybko minął. Cały dzień spędzony oczywiście na uczelni. Nudny dzień jak co dzień.  W przerwie między zajęciami drukowałyśmy z dziewczynami stos ankiet potrzebnych jednej z nas do pracy magisterskiej. Bardzo monotonna, pochłaniająca sporo czasu czynność. Na koniec dnia jeszcze wykład. Jak zwykle interesujący niestety ciągnący się całą wieczność. Po zajęciach nic wartego uwagi się nie wydarzyło. Męczący ale mało interesujący dzień.


sobota, 10 stycznia 2015


Dzisiaj sobota, dzień zaczął się znacznie wczęsniej niż bym sobie tego życzyła :( a to tylko dlatego, że jestem jeszcze w domu, a moi rodzice nie pracują w weekendy. Uzależniona od kawy mama obudziła resztę domowników. Zaczęła się ciężka sobota.....
Na początek trzeba było wygramolić się z łóżka, a ponieważ tam grawitacja jest silniejsza niż wszędzie indziej nie było to proste. 
Większość dnia spędziłam razem z mamą, a dzień umiliły nam zakupy niestety tylko spożywcze, odkurzacz, mop i zmywak. Dzień szybko się skończył niczego pożytecznego nie zrobiłam, ale za to wieczór umilił mi serial i gorąca herbata :) 

piątek, 9 stycznia 2015

Piątek, piąteczek, piątunio!


Dzisiaj jest PIĄTEK zaczyna się weekend wszyscy się cieszą, ponieważ zaczynają się dwa dni wolne od pracy, szkoły i w końcu można odetchnąć i odrobinę odpocząć, dzień zaczął się leniwie jednak bardzo szybko minął zanim się obejrzałam była już godzina 15:00 i trzeba było wyprowadzić psa na spacer, a ponieważ pogoda nas dzisiaj nie rozpieszcza spacer był bardzo krótki, gdyż mój pies morderca ;) nie lubi takiej pogody szybko wróciłyśmy do domu. 
Doszłam do wniosku, że może warto zobaczyć co się dzieje na świecie, sprawdzić pocztę, bo może akurat ktoś się za mną stęsknił może akurat jakiś kredyt zaproponują albo tanią wycieczkę do ciepłych krajów :D Niestety rozczarowałam się, gdyż w mojej skrzynce znalazła się wiadomość o innym charakterze, która sprowadziła mnie na Ziemię i przupomniała, że przerwa świąteczna się kończy i student powinien przestać bujać w obłokach, chodzić cały dzień w piżamie i przypomnieć sobie, że jeszcze studiuje :P Jak przystało na prawdziwego żaka pomyślałam: eee zrobi się później..
Dzisiaj również swoją obecnością zaszczyciła mnie Wiktoria całe szczęście wizyta nie trwała długo, reszta wieczoru niestety uciekła mi gdzieś przez palce..  
    

czwartek, 8 stycznia 2015


Dzisiaj jest czwartek  jak przystało na studenta czwartek kojarzy mi się z szalonymi paradami studentów po wszystkich możliwych klubach, upijanie się do nieprzytomnego i ciężkimi porankami, a  ponieważ dopiero skończyły prawosławne święta ja cieszę się przerwą świąteczną, siedzę w domu i jak przystało na studenta nudziarza siedzę w domu czytam książkę i cieszę się nudnym wieczorem po dłuuugim i męczącym dniu, który umiliła mi swoim towarzystwem 7 letnia dziewczynka Wiktoria.
Cudowne dziecko.... 
Niestety tylko jak śpi. Jak przystało na siedmioletnią dziewczynkę Wiktoria uwielbia róż - różowe łóżko, ściany, lampka i wszystko inne także jak się okazało marzy jej się także różowy laptop, co w ogóle mnie nie zdziwiło. Oczywiście musiała mi pokazać swój wymarzony komputer w internecie i tak spędziłyśmy miło czas do godziny  15:00 zdążyłyśmy ułożyć  milion różnych puzzli, które mogłaby układać już z zamkniętymi oczami, pomalować wszystkie możliwe kolorowanki jakie udało jej się znaleźć w domu i na moje nieszczęście, ponieważ kilka lat temu wyrosłam z bajek obejrzeć kilka odcinków bajki, która o ile dobrze pamiętam nosi tytuł "Mój mały kucyk".
To nie był koniec naszego wspólnego dnia, ponieważ spędziłyśmy jeszcze razem parę godzin później. Także jak widać nie imprezowałam ze studentami ale z żywą siedmiolatką, która nie śpi w nocy tylko ładuje baterie :P Też chciałabym mieć tyle energii co ona, całe szczęście nie mam jej na codzień, ponieważ wtedy moje baterie długo by nie wytrzymały. 
Po długim i wyczerpującym dniu należy mi się trochę przyjemności więc wracam do czytania książki...

DOBRANOC! :) 

niedziela, 4 stycznia 2015

About me



Dawno dawno temu...

A dokładniej 24 października 1991 roku w kraju położonym w środkowej Europie nad Morzem Bałtyckim, w niewielkiej miejscowości położonej na wschodzie kraju w ciepły październikowy poranek na świat przyszła mała dziewczynka o zielonych oczach i brązowych włosach, której rodzice wybrali imię Martyna.

Świat od tej pory już nie był taki sam. Od tego czasu pewne było, że przemysł odzieżowy i kosmetyczny już  nigdy nie upadnie, tak samo jak przemysł czekoladowy. 

Dziewczynka wraz z rodzicami i starszym bratem mieszkała w miasteczku Wysokie Mazowieckie. Martyna na wiele lat zmieniła życie pięcioletniego chłopca imieniem Michał w koszmar. Dużo płakała i nie pozwalała rodzicom się wyspać.

Dziewczynka od zawsze lubiła zwierzęta. W dzieciństwie miała żółwia, chomiki, świnkę morską, rybki, królika, którgo woziła w wóźku  i psa, który był najbardziej odporny i wytrzmał aż 14 lat. 

W dzieciństwie chciała zostać weterynarzem, ponieważ bardzo lubi zwierzęta. Jednak Martyna dorosła i zamiast weterynarii w obecnej chwili jest studentką II roku II stopnia socjologii na Uniwersytecie w Białymstoku. W wolnych chwilach lubi czytać książki, ale tylko te, które dobrze się kończą, chodzić na spacery z psem, a także oglądać filmy. 

Jak każdy Martyna ma wady i zalety. Dużą wadą dziewczyny jest punktualność, poczucie humoru, uczciwość, umiejętność słuchania oraz zawziętość, która może być uznana jednocześnie za wadę i zaletę. Inne wady jakie posiada to bezwzględność i nerwowość. Martyna jest zamknięta w sobie i chroni swoje wnętrze przed wpływami zewnętrznymi.

Martyna jest zakupoholiczką, ma szafę, która pęka w szwach lubi przebierać się trzy razy dziennie i ładnie wyglądać. Dziewczyna ma również wiele marzeń kilka lat temu będąc na szkolnej wycieczce zakochała się we Francji  szczególnie do gustu przypadł jej  Paryż i bardzo chciałaby tam jeszcze kiedyś wrócić, mieć jeszcze kiedyś Owczarka Szkockiego, albo chociaż wygrać główną nagrodę w totka, ponieważ duża szafa nigdy nie jest tak duża żeby nie była jeszcze większa.

Martyna ma 23 lata i w jej życiu pewnie zdarzy się jeszcze wiele. Jak potoczą się jej losy? 

Czas pokaże... :)